Z innej półki #2 „Wzgórze psów” Jakub Żulczyk

🌟Cześć!
 
Pierwszy raz na tym blogu pojawia się tak współczesna książka. Z uwagi na brak dostępu do mojej wielobarwnej półki z książkami, które określam jako „Przygodowe klasyki”, sięgnęłam po „klasyczną” dla polskiego pisarza – Jakuba Żulczyka – szczególnie ze względu na premierę serialu na podstawie wspomnianej książki.
 
💦Osobista wycieczka anegdotyczna
 
Osobiście mogę się określić jako regularna czytelniczka twórczości pana Jakuba. Swoją przygodę z jego prozą zaczęłam wiele lat temu, gdy przeczytałam „Zmorojewo”, aby na jej podstawie stworzyć atrakcję na Nocy Bibliotek w moim małym, rodzinnym mieście. Miałam wtedy około 13–14 lat i było to moje pierwsze zderzenie z tak mroczną literaturą. Wcześniej czytałam książki przygodowe, obyczajowe i fantastykę, która stała po przeciwnej stronie półki w bibliotece.

W moim świecie nagle zrobiło się miejsce na pana Żulczyka – to nazwisko wprowadziło się do mojej świadomości i sprawiło, że zawsze już będę zwracać uwagę na każdą premierę jego książki. Autor jest uważany za kontrowersyjnego twórcę w niektórych kręgach, jednak dla mnie znaczenie ma tylko jego literacki kunszt i wyczucie psychologiczne wielu wzorców oraz schematów.
 
🌍Krótkie streszczenie długiej powieści
 
Głównym bohaterem książki jest Mikołaj Głowacki – młody, upadły już pisarz, były narkoman z problemami finansowymi. Wraz ze swoją żoną Justyną nie potrafi związać końca z końcem. Ich sytuacja materialna, jak i osobista, jest ciężka – zdrada, brak pieniędzy, wszechobecne zaciągnięte pożyczki, brak perspektyw. Państwo Głowaccy mierzą się z sytuacją, która przypomina scenariusz wyciągnięty z samego środka antycznej puszki Pandory. Małżeństwo chyli się ku upadkowi.

Jedyną nadzieją pozostaje wyprowadzka z Warszawy i zamieszkanie w domu rodzinnym Mikołaja w Zyborku. Domu, gdzie twarde rządy sprawuje jego ojciec – Tomasz. Domu, gdzie młode małżeństwo dopada przeszłość pisarza i wraca wspomnienie o tragicznie zmarłej Darii.

Wracają demony, które czekały ukryte w szafie przez wszystkie minione lata.
 
🌳Miasto inne czy jak każde inne?
 
Zybork wydaje się miastem jak każde w Polsce – ma swoją panią burmistrz, własne zakłady produkcyjne, sklepy, miejscowego piekarza i swoje unikalne tragedie ludzkie. Tutaj każda osobista historia jest przekazywana z pokolenia na pokolenie wszystkim mieszkańcom.

Tajemnice? Oczywiście – każdy dom posiada swoje, jednak, jak to się mówi, „kto ma wiedzieć – ten wie”, i najważniejsze miejskie osobistości znają wszystkie sekrety szczelnie zamykane za drzwiami mieszkań czy domów.

Mieszkańcy są spolaryzowani przez mocne charaktery, które wygłaszają swoje racje i tym samym przekonują jednostki do podzielania ich poglądów. Owe „mocne charaktery” nie rządzą tylko słowem, lecz także przekonującą tzw. „siłą perswazji”, która przyjmuje wiele kształtów.

W Zyborku mieści się wszystko – zatargi polityczne, brak szacunku do słabszych, podejrzane puby, handel narkotykami, zakrapiane spotkania, brutalne sprawy kryminalne, skomplikowane relacje rodzinne czy wpływowi ludzie, którzy rządzą miastem pod osłoną podstawionych jednostek.
Brzmi to jak obraz zdeprawowanego miasta, które może uratować tylko biblijna powódź.

Moim zdaniem pan Żulczyk pokazuje nam obraz, który wszyscy znamy – małe miasto, jakich na pęczki w Polsce, chociaż nie chcemy zauważać aż tak brutalnej prawdy o stereotypowo spokojnych miejscach.

Zybork nie jest każdym miastem w Polsce, ale każde miasto w Polsce może stać się Zyborkiem.
 
💥Schematy
 
Pan Żulczyk przedstawia jeszcze jedną, niewygodną prawdę – możemy uciekać od przeszłości i schematów wpojonych nam od dzieciństwa, ale nie osiągniemy upragnionego celu. Mikołaj Głowacki podjął desperacką próbę ucieczki: fizyczną – poprzez wyprowadzkę do stolicy, psychiczną – w narkotyki i niekończące się zabawy, które nie zostawiały przestrzeni na debatowanie o osobistych rozterkach. Wszystkie próby, chociaż egzekwowane wybitnie gorliwie, spełzły na niczym. To dość przygnębiający wniosek, jednak przedstawia prawdziwy problem.
 
🌅Podsumowanie
 
Literatura pana Żulczyka nie jest – i raczej nigdy nie będzie – pozytywna, ponieważ przedstawia realne problemy. Nie pokazuje radosnych aspektów życia, ale w tym tkwi jej urok. To jest styl Żulczykowski – mroczny, przerażająco prawdziwy, pełen potocznego, wręcz wulgarnego słownictwa czy szkodliwych wzorców zachowań.

Interpretuję ją jako surowy i bezwzględny pejzaż rzeczywistości małego, polskiego miasteczka. Nie każdemu czytelnikowi to odpowiada – tak samo jak słownictwo czy kontrowersyjne wnioski.
 
Moim zdaniem „Wzgórze psów” jest najwybitniejszą powieścią pana Jakuba, ale też najdłuższą i najbardziej złożoną, z jaką miałam przyjemność się spotkać.
 
 

 

Komentarze

  1. Jak zwykle świetnie przedstawiona książka! Trochę "z innej półki" niż poprzednie, tak jak Pani napisała, jednak równie ciekawie. Uważam, że świetny klimat Pani wypowiedzi wprowadzają anegdoty z życia osobistego. Podziwiam również zdolność do tak głębokiej analizy i przemyśleń przy jednoczesnym braku zdradzania szczegółów fabuły. Nie pozostaje nic innego niż sięgnięcie po tę książkę i czekanie na Pani kolejny wpis

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Z innej półki #1 "Ojciec chrzestny" Mario Puzo

Pierwsze słowa✨